sobota, 12 marca 2016

12|| "gdy krople jesiennego deszczu zaczęły stukać w parapety, oderwał dłonie od pianina i powoli wstał. "

Siedzieli w wygodnych fotelach, jak zawsze w towarzystwie muzyki. Tym razem Nanette zadbała o płytę Adele, która tak bardzo spodobała się Louisowi. Najpierw przesłuchali Hello, chłopak chciał zapamiętać słowa i melodię. Puścili ją dwa razy, a on wciąż uśmiechał się pod nosem, jak dziecko, które dostało lizaka. Głos piosenkarki zawładnął jego sercem, ale to ta piosenka zrobiła na nim największe wrażenie.
Kiedy już pomieszczenie wypełnił zupełnie inny utwórz, Nan zabrała się za czytanie. Książka była w języku hiszpańskim, jak prawie wszystkie pozostałe w bibliotece. Takie było łatwiej zdobyć w Barcelonie – toż to oczywiste. Niektóre dzieła były anglojęzyczne, musiałaby poszukać. Znęcała się nad Louisem, bo wiedziała, że lepiej mu szło rozmawianie niż słuchanie książki, lecz miała powód. Dzięki temu Lou uczył się języka. Występowały takie słowa, których nie znał, ale dziewczyna spokojnie mu je tłumaczyła. Jako studentka filologii hiszpańskiej mogła uczyć Louisa. Jedyną przeszkodą było to, że nie widział liter, słów, nie mógł sobie przyswoić języka przez wzrok. Ale przecież, gdy Bóg drzwi zamyka, to otwiera okno, a więc i teraz znalazła sposób. Być może tak Louis będzie częściej rozmawiał z nią po hiszpański, może będzie mu łatwiej.
Przez chwilę pomyślała o lekarzu, którego miała umówić dla chłopaka. Wciąż zamierzała mu pomóc, lecz czekała na dokumenty, które załatwiał ojciec. Wszystko mogło stać się lepsze, potrzeba tylko czasu. Niczego nie da się przyśpieszyć.
– Nan? – Louis odezwał się, wyrywając ją z otępienia. – Przerwałaś. Co się stało?
– Przepraszam – mruknęła i westchnęła, powracając wzrokiem do tekstu. – Na razie wszystko rozumiesz?
– Czytaj. Potrafię się domyślić. – Machnął ręką.
Uśmiechnęła się delikatnie, odgarniając kosmyk włosów za ucho. Zanim zaczęła czytać, jeszcze przez kilka sekund przyjrzała się chłopakowi, który zawrócił jej w głowie. Zdawało się, że to był bardzo prosty schemat, ale nie było tak łatwo. Sama musiała dojść do własnych uczuć, odkryć je i wyznać.
Zaczęła czytać, nie chcąc myśleć o niczym innym. Przewróciła kartkę na kolejny rozdział. Książka wciągnęła ich oboje na dobre dwie  godziny. Jedynie gosposia odważyła się im przerwać, przynosząc gorący obiad. Wtedy Nanette odłożyła lekturę i wzięła od kobiety dwa talerze, posyłając jej życzliwy uśmiech. Gosposia skinęła głową i opuściła pomieszczenie kilka sekund później. Dziewczyna odstawiła jeden posiłek, a z drugim przysiadła na oparciu fotela Lou.
– Nakarmię cię, będzie łatwiej – powiedziała, dotykając jego policzka. – To jakieś włoskie danie. Makaron, sery, sos. Nie je… – Louis subtelnie jej przerwał.
– Nieważne, nie straciłem smaku – zapewnił ją z drwiącym uśmiechem. – Zjem i wtedy powiem, co to jest.
– Przepraszam – mruknęła po raz kolejny, na co Louis westchnął.
Wsunęła do jego ust widelec, w tym samym momencie Lou ułożył dłoń na jej udzie i delikatnie masował.
To co jadł, ewidentnie mu smakowało. Sam nie umiał dobrze gotować i doceniał wszystko, co dobre. On szedł po najmniejszej linii oporu, gdy coś dla siebie przygotowywał. Robił tyle ile mógł, nie chcąc spalić kuchni. Był zdolny, perfekcyjnie opanował robienie herbaty.
– Pamiętasz o sobocie? – spytał, przesuwając dłonią po kolanie Nan. Czuł pod palcami gładki materiał sukienki.
– Będziesz gotował? – zaśmiała się i pochyliła, żeby odstawić pusty talerz na ławę. Powróciła do poprzedniej pozycji, zaczynając bawić się włosami Louisa. Ona lubiła to robić, on odczuwał przyjemność.
– Nie interesuj się, Aniele. To niespodzianka. – Bezwiednie zwilżył dolną wargę. Naprawdę podobało mu się to, co robiła. Niewinna pieszczota, której nie chciał przerywać.
– Louis, nie potrzebujesz zakupów? Chemia, spożywcze? Mogłabym je zrobić albo poproszę Diego, on jeździ po zaopatrzenie.
– W zasadzie potrzebuję. – Kiwnął głową. – Jeśli to nie byłby problem, to tak. Przekażę ci pieniądze. – Samemu trudno mu było robić zakupy.
Nanette nie chciała rozmawiać o pieniądzach. Znała sytuację louisa, nie była najlepsza i dlatego zamierzała zapłacić za zakupy. To nie podlegało dyskusji. Ona miała ogromny dom, opłacone studia częściowo przez tatę, a częściowo przez stypendium, na dodatek dobrze zarabiała.
– Podaj mi listę produktów, zapiszę – poprosiła, wstając i kierując się po notes.
Wykonali listę zakupów, Nan zjadła trochę obiadu i jeszcze na jeden rozdział wrócili do książki. Nie trwało to długo. Na szczęście za oknem nie było ciemno, a pogoda pozwalała na spacer. Dlatego Nanette zdecydowała się odprowadzić Louisa.
– Proszę. – Louis wyjął kilka banknotów z kieszeni, gdy stali pod klatką. – Powinno starczyć, choć nie wiem ile dokładnie mam.
– Masz dwadzieścia euro i dobrze wiemy, że więcej nie posiadasz. Nie kłóć się, ale nie wezmę pieniędzy. Zrobię zakupy.
– Nie możesz za mnie płacić – zaprzeczył, lecz Na i tak nie wzięła niczego. Pożegnała go całusem w policzek i odeszła.
Louis z lekkim trudem wszedł po trzeszczących schodach i wrócił do mieszkania. Musiał jak najszybciej porozmawiać z Diego, przecież do soboty nie pozostało wiele czasu, a on nie chciał zaskoczyć przyjaciela nagłą prośbą. Cóż, nie posiadał telefonu komórkowego, więc musiał poczekać do jutra. Diego przyjedzie rano i pojadą do pracy.
Ruszył do pokoju, gdzie stało pianino. Usłyszał dziś tyle wspaniałych dźwięków, piosenek śpiewanych pięknym głosem i nie mógł się powstrzymać, by nie zagrać. Ostrożnie usiadł przy instrumencie, a krzesełko zaskrzypiało pod jego ciężarem. Przypomniał sobie wieczór w filharmonii i kąciki ust uniosły się ku górze. Tyle muzyków, skrzypiec, wiolonczeli… Tak dużo muzyki, której kochał słuchać. Wprowadzała go w zupełnie inny świat, gdzie odnajdywał spokój i harmonię.
Muskał przypadkowe klawisze, próbował, odtwarzał melodię, która rozbrzmiewała w jego głowie. Trwało to dość długo, ale nie odczuwał znużenia. Dopiero, gdy krople jesiennego deszczu zaczęły stukać w parapety, oderwał dłonie od pianina i powoli wstał. Skierował się w stronę okna, na szczęście na nic nie wpadając. Ułożył ręce na chłodnej szybie i słuchał. Słuchał, jak niebo płacze, a jego łzy płyną po kamienistych chodnikach miasta. Drżał z zimna, nie włączył przyniesionej przez Diego farelki, ale teraz był za bardzo zafascynowany światem za oknem, by to zrobić. Kolory mógł sobie jedynie wyobrażać, trochę pamiętał z przed utraty wzroku. Musiało być szaro, granatowo i nieprzyjemnie. Na poprawę humoru do swojej pamięci co chwila przywoływał wspomnienie wyglądu Nanette i już nie umiał skupić się na deszczu. Nigdy nie spodziewałby się, że jego pewność siebie może go tak zaskoczyć. Potrafił rozmawiać z Nan o wszystkim, ale potrafił też siedzieć godzinami w ciszy i napawać się bliskością dziewczyny. Potrzebował tak niewiele. Jej obecność zaczęła niebezpiecznie uzależniać Louisa. Narkotyk zapędzi go w kłopoty, ale on nie będzie żałował.
***
Diego roześmiał się, opierając dłonie o blat. Długo próbował być poważny, ale nie mógł się już powstrzymać. Od kiedy przywiózł Louisa do kawiarni, ten nie przestawał rozmawiać. Przyjaciel wrobił go w opuszczanie krzeseł na podłogę i nawet dobrze mu to szło. Praca nie przeszkadzała w gadaniu.
– Czyli co ja mam zrobić? Powoli, jaki jest plan? – spytał Diego, gdy Louis po raz kolejny nawiązał do dzisiejszej randki z Nan.
– Chciałbym, abyś pomógł mi zrobić kolacje. Dziwnie się czuję, bo to Nan zrobiła zakupy, ale nie pozwoliła mi zapłacić. Mimo wszystko zależy mi na udanej randce. Nie znam się na tym, ja nigdy… Diego, nawet nie wiesz jak się denerwuję. Nic nie mogę zrobić sam – westchnął, poprawiając okulary i pocierając palcami grzbiet nosa. – Chciałem kupić jej jakiś prezent, ale mam tylko dwadzieścia euro i nie widzę. Zamierzałem sprzedać książki, bo mam ich sporo. Tylko, że z tym też będzie problem w takim stanie.
– Dość – Diego przerwał mu i poklepał po ramieniu. – Nie ma użalania się nad sobą. Pomogę ci, przecież wiesz. Prezent też kupię, ale w zamian za to, obierasz dzisiaj pomarańcze i wycierasz szklanki.
– O, panie, mogę to robić kolejne stulecie. Z przyjemnością – uśmiechnął się szeroko i podał brunetowi swój majątek. – Proszę. Coś takiego, co do niej pasuje. Mi zawsze kojarzy się z zapachem kawy i czerwonym kolorem paznokci.
– Tak, mówisz to piąty raz. I ma piękny śmiech, cudowny głos i całuje jak anioł. Zakochujesz się, Louis.
– Kochać to bardzo mocne słowo – powiedział cicho Lou, opierając dłonie na krześle.
Diego zamilkł, przyglądając się przyjacielowi. Tacę z pokrojonym ciastem postawił na blacie.
– Być może twoje uczucie właśnie takie jest – odparł po kilku minutach i odwrócił się do szafki z ekspresem.
Może tak.


4 komentarze:

  1. Kocham <3 Cudowny rozdział, naprawdę :) To jedno z moich ulubionych opowiadań. Jest takie inne, wyjątkowe :) Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału :) /Zosia xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny <3 Tylko szkoda że Louis trochę boi się kochać

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekam na nn.Z góry przepraszam za spam:
    Kim ja jestem?-zapytała zapłakana,spoglądając na jego.

    -Dla świata jesteś jedną osobą,dla mnie jesteś całym światem-powiedział z uwielbieniem w oczach,muskając jej malinowe usta.
    Bella jest dręczona prez rówieśników w szkole.Czy jeden list do " ѕιℓєηт нєяσ" odmieni jej życie?Jeśli tak to czy na lepsze czy wręcz przeciwnie?
    Tego dowiecie się czytając
    "Love Overcomes Everything"
    (opowiadanie o One Direction❤ )
    loves-everythin.blogspot.com
    ~kolorowaLuś❤

    OdpowiedzUsuń
  4. Hejka. Wczoraj natknęłam się na twój blog, który jest cudowny. Kocham go. Z niecierpliwością czekam na następny. I będe zaglądać tutaj częściej.
    Z góry przepraszam za spam.
    Serdecznie zapraszam na mój blog, juz pojawił się 5 rozdział.
    Blog jest o nieśmiałej dziewczynie, której życie całkowicie się zmienia bo śmierci mamy. Zaczeła zostawać poniżana i bita a przez kogo...przez własnego ojca. Mira miała już tego dość i pewnej nocy wzięła swojego młodszego braciszka i uciekła do jedynej osoby u której mogła czuć się bezpieczna. Pewnego dnia poznaje piątke zwariowanych chłopaków, dzięki czemu zaczyna zapominać o przeszłości. Lecz przeszłość zaczyna powracać i dopadła ją. Chłopaki też ukrywają coś przed nią. Czy Mira nareszcie zapomni o przeszłosci? Czy bedzie znowu szczęśliwa? Czy w sercu znajdzie miejsce na miłość kolejnej osoby? Tego dowiesz się czytając mojego bloga.

    http://zgubiona-milosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń