czwartek, 24 grudnia 2015

09|| " To ona niczym Clara Barcelo interesuje się Zafonem."


Louis miał przyjemność poznać ojca Nanette, kiedy został zaproszony na obiad do ich pięknego domu. Zamierzali rozpocząć sesję z czytaniem książek, tego wręcz nie mógł się doczekać. Już tak dawno nie mógł żyć światem oderwanym od rzeczywistości. Brakowało mu tej odskoczni. Nanette Elvador była  tak samo podekscytowana jak chłopak. Czym było dla nich obu szczęściem?
Nieposkromione uczucie, pojawiające się w momentach pięknych, kiedy niczego im nie brakuje. Zaw­sze trze­ba po­dej­mo­wać ry­zyko. Tyl­ko wte­dy uda nam się pojąć, jak wiel­kim cu­dem jest życie – mawiał Paulo Coelho. Nan nie znała Lou, a jednakże mu ufała. Postawiła wszystko na jedną kartę, chcąc mu pomóc i wywiązać się z obietnicy danej samej sobie.
Pełna radości, z uśmiechem chodziła po galerii sztuki, pracując. Chciała jak najszybciej wszystko zakończyć i pojechać po Louisa, który miał czekać na nią w kawiarni.  Obydwoje zajęci pracą, myśleli o popołudniu. Spędzanie czasu razem dawało im satysfakcję. Zupełnie jak w czasach wojny, gdy zakochani spotykali się potajemnie. Spotkaniom tej dwójki towarzyszyła euforia oraz tajemniczość. Czego nowego dowiadywali się o sobie? Nan nigdy nie mogła być pewna, czym chłopak ją zaskoczy – mogła jedynie wiedzieć, że nie będzie rozczarowana.
Gdy pojawiła się w kawiarni, Louis rozstawiał skrzynie na zapleczu. Robił to powoli, ale szło mu bardzo dobrze. Diego chodzący po sali i zbierający zamówienia, nie miał żadnych zastrzeżeń. Kilka razy w ciągu dnia usłyszał huk i musiał upewnić się, że przyjacielowi nic nie jest. Lou nic nie dał po sobie poznać. Szedł w zaparte i udało mu się rozpakować towar bez większych obrażeń jak kilka siniaków, które pojawiły się, gdy spadła na niego skrzynka. Zadowolony z efektów wytarł ręce i odwrócił się, a w tym samym momencie podeszła do niego Nanette.
– Dzień dobry – uśmiechnęła się i ucałowała go w policzek. – Ładna koszula. Jest granatowa – podpowiedziała mu.
– Ach, tak. Dziękuję – ujął jej dłoń. – A ty jak dziś wyglądasz?
Spojrzała na swoją klasyczną, beżową sukienkę i automatycznie wygładziła materiał ręką.
– To nic specjalnego. Sukienka, wiesz, taka jak noszą nauczycielki do pracy. Prosta. Ma kolor kawy z mlekiem – opisała strój, a na twarzy Lou malował się lekki uśmiech. – Co? – spytała, chcąc wiedzieć, czemu był rozbawiony.
– Pięknie to porównujesz – wzruszył ramionami. – Kawy z mlekiem. A twe oczy niczym szmaragdy zielone – zamruczał, na co to ona się roześmiała. – Buty koloru kości słoniowej? – zasugerował.
– Lou! – szturchnęła go. – Chciałam, żebyś to sobie łatwiej wyobraził – wyjaśniła.
– Ależ dziękuję – uśmiechnął się i skinął głową. – Idziemy?
Dziewczyna westchnęła i wywróciła oczami, ciągnąc chłopaka za rękę. Weszli do kawiarni i zamienili kilka słów z Diego.
– Dobra robota, Lou. Dzięki za pomoc – kelner wyjął z kasy kilka euro. – Twoja dniówka, stary, dobrze wydaj, czy coś – wsunął mu banknoty do kieszeni i poklepał po ramieniu.
– Popatrz jaki bogaty jestem. Widzisz jak dobrze trafiłaś? – Louis objął Nanette w talii.
– Dosypałeś mu coś dzisiaj do herbaty? – dziewczyna zerknęła na przyjaciela. – Gada jak potłuczony.
– Może tak go nosi przez perspektywę wieczoru z tobą. Bądź co bądź, Louis wciąż jest jedynie facetem. Sama rozumiesz – poruszył brwiami, śmiejąc się pod nosem.
– To, że cię nie widzę, nie oznacza, że nie wiem co robisz – szatyn uderzył Hiszpana w brzuch, na co ten jęknął i rozbawiony wrócił do zbierania zamówień.
Nan pchnęła lekko Louisa w stronę wyjścia. Podała mu jego kurtkę, która wisiała na wieszaku i wyszli z lokalu. Chłód odczuwalny był od razu, dlatego dziewczyna od razu zaprowadziła ich do samochodu. Za kierownicą czekał Joseph.
grafika gif and kristen stewart– Dzień dobry, proszę pana – odezwał się uprzejmie.
Louis zmarszczył brwi, zatrzymując dłoń na klamce drzwi.
– To Joseph. Nasz kierowca, lokaj i przyjaciel rodziny – wyjaśniła Nan, czując, że chłopak był nieco skrępowany. – Joseph, poznaj Louisa – przedstawiła mężczyzn i po wymienieniu uścisków dłoni wszyscy wsiedli do samochodu.
Jechali w ciszy, która nie była przeszkodą. Louis siedział ze spuszczoną głową, oczy miał zamknięte, choć przysłonięte czarnymi szkłami okularów. Westchnął cicho, czując zmęczenie, ale i podekscytowanie. Żałował, że nie zobaczy domu Elvadorów, a jedynie będzie mógł go sobie wyobrazić. Może trochę się denerwował? Nie był pewien. Miał poznać ojca Nan. Jaki był ten człowiek? Polubi Louisa? Zaakceptuje, że będzie bywał w ich domu? Nigdy wcześniej nie był w takiej sytuacji i teraz obawiał się efektów.
– Rozluźnij się – poprosiła Nan, szepcząc mu do ucha.
Ciepły oddech owiał jego policzek, więc od razu podniósł głowę i ułożył dłoń na udzie dziewczyny.
– Jest w porządku. Humor dalej mi dopisuje – zmarszczył nos i uśmiechnął się. – Twój tata wie, co będziemy robić? To znaczy, że zamierzasz zapraszać mnie na… wieczory z książką? – zapytał, nie wiedząc jak to inaczej ująć.
– Mniej więcej – wzruszyła ramiona, zapominając, że Louis nie mógł zobaczyć żadnego z jej gestów. – Nie przeszkadza mu to, że mam przyjaciół. To bardzo pozytywny człowiek. Zresztą on za dobrze mnie zna i wiem, że wybieram odpowiednich ludzi, z którymi chcę rozmawiać, spotykać się i utrzymywać bliższy kontakt. Jak każdy ojciec potrafi się martwić, ale nie popada w paranoję. Nigdy nie dałam mu specjalnych powodów do tego.
– Nie miałem ojca, chyba nie wiem jak to jest – odpowiedział Lou, pocierając ręką czoło. – Ale mamę wspominam dobrze.
– Ja za to nigdy nie poznałam mamy. Zmarła. Rozumiem jak to jest – uśmiechnęła się smutno i oparła głowę na ramieniu chłopaka. – Nie myślmy dzisiaj o przykrych rzeczach. To ma być miły wieczór. Wiesz co będziemy czytać? – zachichotała.
– Klasyka? – zwilżył językiem dolną wargę i przeczesał włosy. – Czy uraczysz mnie czymś nowym?
– Wyobraź sobie, że to będzie bestseller.
– Pięćdziesiąt twarzy Greya? – uniósł brwi.
– Czytałeś to?
– Oczywiście – prychnął rozbawiony. – Znam na pamięć. Po prostu słyszałem o tym, ale nie gustuję w takiej literaturze. Przykro mi. Nan. Kupić ci na święta?
– Masz dzisiaj świetny humor – pokręciła głową. – Bardzo zabawne. Nie, nie Pięćdziesiąt twarzy Greya. Będziemy czytać Dziewczynę z pociągu. Najczęściej kupowana książka w Stanach Zjednoczonych. Może ci się spodoba, ja też jeszcze nie czytałam, więc skromnie mówiąc, będzie premiera.
– Co za zaszczyt. Mam nadzieję, że dobra.
– Chyba dobra skoro jest tak doceniona i kupowana.
– Z tego co słyszałem, Grey utrzymywał się na pierwszych miejscach. Nie będę się wypowiadał, bo nie czytałem tej książki, ale… – Nan przerwała mu.
– Ja czytałam i nie jest zbyt dobra. Chodzi mi o styl pisania. Jest ubogi, tekst ma wiele powtórzeń i błędów. Sceny zaczynają być monotonne i opisane w ten sam sposób. Z drugiej strony autorka dobrze ujęła stronę psychologiczną Christiana. Naprawdę chcesz o tym rozmawiać? – zerknęła na niego i położyła swoją dłoń na dłoń chłopaka, która wciąż spoczywała na jej udzie.
– Lubię jak mówisz, cokolwiek – zaśmiał się, wzruszając ramionami.
Nan uśmiechnęła się pod nosem i splotła ich palce bez słowa. Auto zwolniło, aby po chwili zatrzymać się pod dużą posiadłością. Idąc do środka, cicho szeptała, opowiadając mu wygląd domu. Kiwał głową, wyobrażając to sobie. Musiał być naprawdę piękny… A jemu nie dane to zobaczyć, niestety.
Gdy tylko przekroczyli próg, usłyszeli muzykę, a Louis jak za pomocą czarodziejskiej różdżki, rozluźnił się. Nan od razu to poczuła, ścisnęła jego dłoń i uśmiechnęła się wesoło. Ciągle zapominała, że nie mógł zobaczyć jej szczęścia. Muzyka i książki – pomyślała – lekarstwo na Louisa.
– Przejdziemy do salonu – oznajmiła, podając Josephowi płaszcz.
– Gdzie tylko zaprowadzisz – chłopak zdjął kurtkę, a lokaj odwiesił ich okrycia.
Nanette złapała Louisa za rękę i radosnym krokiem ruszyła do pokoju, gdzie jej ojciec właśnie dokładał do kominka. Płomienie ognia pożerały kawałki drewna. Mężczyzna otrzepał dłonie i podniósł się, odwracając do córki i gościa. Był szczupłym, wysokim brunetem z kozią bródką. Czarne włosy zostały przyprószone siwizną. Ubrany był w koszulę i spodnie od garnituru. Niestety, tego też Louis nie mógł zobaczyć.
– Tato – dziewczyna złapała go za ramię. – Plany uległy zmianie. Nie pytaj. Chciałabym ci przedstawić Louisa. Louis, to mój ojciec Julian.
– Miło mi, chłopczę – wyciągnął dłoń do szatyna.
Nan delikatnie naprowadziła rękę Louisa i uścisnęli dłonie.
– Mów mi po prostu, Julian – poprosił ojciec Nanette.
– Prawie jak Julian Carax – Lou uśmiechnął się.
– Cień wiatru? – Julian podszedł do stolika, gdzie stała szklanka z bursztynowym alkoholem. Nan westchnęła, widząc że ojciec znów pije whisky.  – Bardzo dobra książka, ale o tym rozmawiaj z moją książką. To ona niczym Clara Barcelo interesuje się Zafonem. Tyle, że ma łatwiej, bo posiada dostęp do internetu i autor nie pali swoich książek.
– Nie mówiłaś – Louis zmarszczył brwi naprawdę zaskoczony.
Nan roześmiała się w odpowiedzi i podbiegła do ojca. Cicho wyjaśniła mu, że ich goście nie czuje się komfortowo bez okularów i poprosiła, by nie odbierał tego jako brak kultury. Julian pokiwał głową i o nic nie pytając wypił pozostałość szklanki. Jeszcze raz przyjrzał się chłopakowi, zanim jego córka wyprowadziła gościa z salonu. Mężczyzna wzruszył ramionami i usiadł przed kominkiem, wyciszając się przy muzyce Adele.
– Polubił cię – stwierdziła Nan, śmiejąc się. – On już tak ma. Przed sobą masz marmurowe schody. Są bardzo szerokie. Wejdziemy po nich do biblioteki. Przyniosą nam tam obiad i zjemy sami, żebyś czuł się dobrze w tym domu. Od teraz jesteś tu mile widziany.
– Dziękuję – ścisnął jej dłoń i uniósł do swoich ust, by delikatnie ucałować.
Na policzkach dziewczyny pojawił się rumieniec i teraz ucieszyła się, że nie mógł tego zobaczyć. Zawstydził ją, a to nie zdarzało się często. Nawet Diego, który zasypywał ją komplementami nie był w stanie tego zrobić.
– Chodźmy – powiedziała i powoli zaczęła prowadzić g po schodach.
Idąc do biblioteki nieustannie opowiadała mu, co znajduje się na ścianach, co stoi po bokach. Starała się nie pominąć żadnego szczegółu, bo wiedziała, że dla Louisa to bardzo ważne. To ona była jego oczami. Wspominała również o ilości pokoi, o tym, co gdzie się znajduje.
~*~
Lokaj opuścił bibliotekę z talerzami po znakomitym obiedzie. Nan uchyliła okno i usiadła na fotel, obitym czerwoną skórą. Louis uczynił to samo chwilę wcześniej. Na ławie leżała sterta książek, a jedna z nich była albumem o dziełach sztuki. Kolejne to podręczniki, z których korzystała przyszła nauczycielka – Nanette, by powtarzać materiał na zajęcia.
– Możemy zaczynać? – spytała, biorąc do rąk nowiutki egzemplarz „Dziewczyny z pociągu”.
– Poczekaj – poprawił okulary na nosie. – Możesz włączyć muzykę lub otworzyć drzwi?
– Oczywiście – podniosła się i szybkim krokiem podeszła do wyjścia, by zostawić drzwi otwarte na oścież i wróciła na fotel.
Muzyka powoli zaczęła wypełniać pomieszczenie. Melodia klasyki wdzierała się między książki, niezauważalnie poruszający ich kartkami. Uspokajała podekscytowane dusze tej dwójki, która napawała się intymnością tej chwili. Louis z zamkniętymi oczami słuchał delikatnego głosu Nan, którzy brzmiał niczym dzwoneczki kołysane przez wiatr. Dziewczyna starała się przelewać w swoje słowa jak najwięcej emocji, zależało jej, by Lou był zadowolony. W końcu tylko tak mogła mu pomóc, jeśli chodziło o czytanie.
Strony przewracały się bardzo szybko, czas płynął, godzina za godziną, czym w ogóle zdawali się nie przejmować. Nie śpieszyło im się, choć za oknem dzień przywitał noc. Kiedy w pewnej chwili Nan uniosła głowę, zabrakło jej tchu. Wargi Louisa były delikatnie rozchylone, dłonie ułożył na oparciu fotela. Wyglądał na zrelaksowanego, zadowolonego. Guzik białej koszuli był rozpięty przy kołnierzyku, przez co Lou był jeszcze bardziej pociągający. Światło lampki oświetlało jego spokojną twarz i Nan wiedziała, że był szczęśliwa. Chciała częściej widzieć jego uśmiech, słyszeć charakterystyczny wesoły śmiech i móc patrzeć w jego oczy…
– Dlaczego przerwałaś? Coś nie tak? – zapytał, gdy cisza trwała zbyt długo.
– Ja… – Nan przełknęła ślinę i odłożyła książkę, nie zamykając jej, by nie zgubić strony na której skończyła czytać.
Podniosła się z miejscem i podeszła do Louisa, a jej obcasy odbijały się echem o podłogę.
– Tak? – poprawił się na fotelu. Czuł jej obecność blisko siebie.
grafika louis tomlinson and gifWyciągnęła dłonie i zsunęła ciemne okulary z twarzy Louisa. Otworzył oczy, a ona na swoją zgubę w nie spojrzała. Szaroniebieski ocen był tak piękny, choć wzrok wziąć pozostawał nieobecny. Nanette nie powstrzymując się dotknęła palcami policzka młodego mężczyzny. Zadrżał, a chwilę później wtulił twarz w jej delikatną dłoń.
– Nan… – mruknął cicho i ułożył ręce na biodrach dziewczyny.
Nie chciał stracić okazji, przerwać pięknej chwili, chciał zapamiętać ten wieczór jako jeden z najlepszych w jego życiu.
– Pocałuj mnie – powiedziała, obwodząc palcami kontur jego pełnych warg.
Louis spokojnym ruchem przyciągnął ją na kolana. Zamknął oczy i odwrócił głowę w jej stronę.
– Wiedz, że ja nigdy… - zaczął, lecz przerwała mu.
– Wiem. Cicho, spokojnie, Lou – pogłaskała jego policzek i pochyliła się, dotykając ustami jego ust.
To była zapowiedź, tego co stało się później. Ich wargi złączone w jedność, muskały się, pieściły. Idealnie do siebie pasowały. Całował ją z uczuciem, lekką namiętnością, a ona ulegała mu, wplątując palce we włosy chłopaka. Oddawała pieszczotę, wzdychając.

Dwoje młodych ludzi w bibliotece. Dwoje młodych ludzi pochłoniętych zachłannością i uczuciem. 
~~~*~~~
Dzisiaj urodziny Louisa! No dobrze, ale także święta. Życzę Wam by były spokojne i udane, spędzone w gronie najbliższych.

9 komentarzy:

  1. O jejku, świąteczny cud, wiem u nich nie ma świąt, ale u nas jak najbardziej i nie spodziewałabym się, że Nan sama z tym wyskoczy - ale oczywiście cieszę się bo jak najbardziej Lou zasługuję na Nan, bo jest zupełnie innym mężczyzną, których ona do tej pory poznawała jestem tego pewna. Kocham Louisa i jego teksty - musiał być naprawdę podekscytowany skoro rzucał takimi tekstami haha cudowny rozdział! Już nie mogę się doczekać następnych! Również Ci życzę wesołych, ciepłych, magicznych świąt, cudownych prezentów pod choinką i niech ten czas będzie najbardziej rodzinnym czasem w całym roku i udanego sylwestra xxxx

    OdpowiedzUsuń
  2. O jejku ja wiedziałam że tak będzie jesteś przecudowna😍😍😍

    OdpowiedzUsuń
  3. Awwww jeju tak czekałam na to *_* uwielbiam <3333

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej chciałam się zapytać dlaczego usunęłaś mercedes i 50 twarzy tomlinsona i parę innych?moge liczyc na odp?lubie co jakis czas wrócic do tych blgów,czytałam je juz kilkanascie razy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego, że nie uważałam je za dobre. Miały setki błędów, były niedopracowane. Nie da się czegoś takiego czytać.

      Usuń
  6. Moim zadaniem były super ale szanuje twoje zdanie i twoją decyzje,choć smutną mi.Pozdrawiam cię i wszystkiego dobrego w nowym roku;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wow, bardzo mi siebie podoba to opowiadanie.
    Czekam na kolejne rozdziały: )

    OdpowiedzUsuń